poniedziałek, 29 września 2008

The Ting Tings sprzedali jedną płytę!

The Ting Tings przyznali się, że na Słowacji sprzedano 1 (słownie: jedną) ich płytę. I chcą temu komuś postawić drinka za to, że dał im tyle zabawy. Bo uważają to za śmieszne wydarzenie. W sumie to mają rację. A co za The Ting Tings? Młodzi, zdolni, przystojni, podbili alternatywną młodzież na całym świecie. Ile są warci, przekonamy się po wydaniu kolejnych płyt. Bo tylu już młodych, zdolnych i przystojnych było… I gdzie oni dziś…

niedziela, 28 września 2008

Ile procent muzyki w MTV

Przypadkiem zobaczyłem, że MTV Polska puszcza relację z wręczenia nagród MTV Video Music Awards 2008. Zdziwiłem się niepomiernie, ponieważ stacja ta na co dzień prawie już nie pokazuje teledysków. Po co więc pokazywać najlepsze teledyski w różnych kategoriach? Jakaś bezczelność. MTV zmieniła się w jeden wielki realisty show. Jedne są bzdurne, inne mniej, jeszcze inne potrafią zmusić do myślenia. Poza tym można obejrzeć tam tony kreskówek. A teledyski gdzieś pochowane wstydliwie… A tych z mniej popularnych gatunków muzycznych w ogóle nie uświadczysz. Dobrze, że można je znaleźć w internecie. Music Television nie jest music.
Zdaje się, wracam do nagród, że wielka wygraną jest Britney Spears. Podwójną, ponieważ zdobyła te nagrody, a poza tym wróciła do gry. Miałem już wrażenie, że po niej, że nie pozbiera się, a tu niespodzianka. Niezależnie od poziomu artysty, takie powroty do świata żywych cieszą.

sobota, 27 września 2008

Forum

Czasami, przez przypadek, albo celowo, gdy czegoś szukam, wejdę na jakieś forum internetowe. Być może dlatego, że się na żadnym regularnie nie udzielam, zawsze jestem zdziwiony tym co tam ludzie potrafią wypisywać. Duży, a nawet bardzo duży poziom chamstwa jest na forach o tematyce politycznej. Tam nie ma zmiłuj! A co najgorsze: ten kto próbuje dyskutować, podawać swoje racje, logiczne argumenty, traktowany jest jak idiota. Przecież tu się obrażamy nawzajem, wyzywamy od najgorszych, a ten wyjeżdża z dyskusją!
Inne fora przekształcają się czasem w jakieś swojego rodzaju gad gadu, gdzie parę osób opanowuje watek i rozmawia sobie na prywatne tematy.
Na jeszcze innych, pomimo reklamowania się jako forum fachowców na dany temat, poziom wymienianych poglądów wskazuje, że użytkownicy to dzieci ze szkoły podstawowej, w porywach z gimnazjum.
Może Wy mi powiecie czy po prostu miałem pecha czy też rzeczywiście fora internetowe się zdegenerowały, nie służą celom do jakich je wymyślono?

czwartek, 25 września 2008

Największa tajemnica polskiej muzyki popularnej

Edyta Bartosiewicz. Milczy od dziesięciu lat. Wcześniej sukces komercyjny płyt, uznanie publiczności i krytyków również, co nie udaje się wszystkim. Kilka płyt, następnie jakieś okazjonalne duety, bardzo rzadkie występy publiczne z kimś i krótko. Od czasu do czasu dziennikarze muzyczni publicznie apelują: Edyta nagraj nową płytę. I nic. Podobno przyczyną milczenia jest depresja. Jeśli to prawda, to życzymy zdrowia. I czekamy na nową płytę, prawda?

środa, 24 września 2008

Nick Cave

Nick Cave. Spiritus movens kolejno: The Boys Next Door, The Birthday Party, Nick Cave & The Bad Seeds, Grinderman. Muzyk, poeta, pisarz, aktor. Facet z jajami. Niestety szersza publicznośc kojarzy go tylko śpiewającego w duecie z Kylie Minogue. Już Wam dam spokój z jego rockowymi, mocnymi numerami, choć to naprawdę kilery! Posłuchajcie jego interpretacji The Ship Song, a później sięgnijcie po pieśni jego autorstwa.




Ułatwię Wam. Poniżej „Into My Arms”.




Albo i nie daruję Wam mocniejszego numeru! Na koniec najświeższa muza prawdziwego faceta.

wtorek, 23 września 2008

A takie tam

W ostatnich dniach było znowu kilka dni świątecznych. Na przykład Dzień Bez Samochodu. I jak zwykle mieszkańcy dużych miast narzekali, że i tak nie mogą jeździć samochodami, bo ulice są rozkopane. To ja się pytam kolejny raz: jak można przeprowadzić remont dróg, nie dezorganizując choćby trochę ruchu ulicznego? Nie można. Po co robi się te remonty? Żeby się lepiej jeździło. A te bęcwały, nie dość, że im dobrze robią, to jeszcze narzekają! Nie rozumiem ich!
Jutro za to będziemy obchodzić Światowy Dzień Morski, Dzień Śliwki i Dzień Grzyba. Morze lubię, ale mam z nim mało wspólnego. Śliwki również lubię, ale jeść ich za dużo - niedobrze dla brzuszka. Grzyby mogłyby dla mnie nie istnieć, oprócz grzybów w occie. Nie umiem zbierać grzybów, zazwyczaj widzę tylko te trujące albo śmieci, które grzyby przypominają z wyglądu. Co mnie uprawnia do świętowania w Dniu Grzyba, to fakt, że jestem już starym grzybem...
Podobno w zeszłym tygodniu zakończył się jakiś festiwal filmu polskiego czy coś takiego. Jestem jednak przekonany, że nie ma o czym pisać. O filmie polskim? Po co? Szkoda czasu. Gdyby ktoś się ze mną nie zgadzał, to jestem gotów poczytać jakie ma argumenty na obronę naszej kinematografii. Piszcie!
Wczoraj tak zwane media publiczne, aby mieć alibi na zapis o ich misji, którą powinny pełnić, wręczyły nagrodę „Cogito” w dziedzinie literatury. Otrzymała ją pani Małgorzata Szejnert za reportaże o Śląsku pt. „Czarny ogród”. Nie wypowiadam się, ponieważ książki nie znam. Na pewno miło jest zgarnąć 200 tysięcy złotych! Z nagroda tzw. mediów publicznych Opus w dziedzinie muzyki wręczoną w czerwcu, zgadzam się, bowiem otrzymał ją Paweł Mykietyn. Poszukajcie, warto. Chciałem za to skomentować zachowanie na wczorajszej gali prezesów radia i telewizji. Podczas wręczania nagrody Urbański mówił o swoich wspomnieniach a Czabański reklamował radio. A laureatkę olali. Od początku było jasne, że ustanowienie tych nagród to próba przekonania społeczeństwa i polityków, że media tzw. publiczne rzeczywiście realizują misję. Szczególnie wydając ciężkie pieniądze, nasze pieniądze z abonamentu, na jakieś śpiewy i tańce tzw. gwiazd. To mogę obejrzeć w telewizjach prywatnych, które robią te programy nie za moje pieniądze. Okroić media państwowe, niech zostaną dwa kanały radia, dwa telewizji i niech tylko realizują tę swoją misję. Molochy zatrudniające tysiące ludzi, pożerające naszą kasę muszą zostać zreformowane.

niedziela, 21 września 2008

The Calog

Tak to jest, że czasami przypadkiem przypomni mi się jakiś fajny zespół. The Calog kariery wielkiej na razie nie zrobił. Jednak wierzę w talent chłopaków i dlatego przypominam Wam o nich. Dwie płyty: Parę chwili i Dirty World, kilka piosenek tu i ówdzie ktoś puścił. Teraz nowa piosenka na YouTube. Sprawdźcie, warto.

http://www.thecalog.art.pl/
http://www.myspace.com/thecalog

piątek, 19 września 2008

Spotkanie

Na zaproszenia wypada odpowiadać, jeśli już się z nich nie korzysta. Tyle savoir – vivre`u. Ja skorzystałem i nie żałuję.
Do mojej dziury w d..., tzn. miasteczka przyjechał pisarz. Na spotkanie, niestety w środku pracowitego dnia, nie ściągnęły tłumy. Trzeba też sobie powiedzieć, że gdyby odbyło się w dniu wolnym od pracy, też tych tłumów by nie było. Co więcej, byłoby mnie ludzi, ponieważ ściągnięto statystów, czyli młodzież ze szkół. Padło na nieszczęśników, którzy akurat o tej godzinie mieli lekcję języka polskiego. Któraś z pań nauczycielek nawet nie powiedziała na spotkanie z kim się wybierają, bo zdezorientowana młodzież pytała o nazwisko pisarza. Trzeba też napisać, że poznawszy to nazwisko i tak nie wiedzieli kto zacz. Ale za to młodzi byli grzeczni, co mnie trochę zdziwiło, ale nie bardzo, bo przecież groźna panie polonistki były na miejscu i miały baczenie na każdego niepokornego bęcwała. Za to pani, której nie widziałem, a tylko słyszałem, zachowywała się gorzej od młodzieży. Nie wypada cytować jej mruczanych pod nosem uwag, ponieważ sytuują się gdzieś tak na poziomie pierwszej klasy gimnazjum, gdzie w człowieku hormony buzują, plecie się co ślina na język przyniesie i uważa się za najmądrzejszego na świecie.
Pytania do pisarza zadały tak ze cztery osoby. Okazało się, że nasza wiedza na temat jego twórczości jest licha (z tego też powodu siedziałem cicho). Jeden dorosły posługiwał się kliszami, stereotypami i cudzymi poglądami na temat literatury, co mu pisarz szybko grzecznie uświadomił. Ten dorosły wprawdzie nie posiada własnych poglądów, ale przynajmniej czyta!
Jeden młodziak, bystrzak, stwierdził po spotkaniu, że pisarz byłby dla niego godnym przeciwnikiem w dyskusjach o książkach. Bystrzaku młody! Uciekaj stąd! Wyjedź na studia, zostań gdziekolwiek i nie wracaj, bo tu nigdy nie znajdziesz zrozumienia, zniszczą cię, wyśmieją. A partnera do rozmów i tak nie znajdziesz. Jedź, dziecko, ucz się, poznawaj świat i unikaj małych miasteczek i dziwnej atmosferze. (Żeby nie było nieporozumień – to nie jest wątek autobiograficzny!).
Panie polonistki również zadały pytania. Część chyba pod publiczkę, żeby młodzież coś wyniosła ze spotkania, bowiem były takie... szkolne.
Kiedyś to były spotkania z pisarzami! Do pipidówki przyjeżdżali Pisarze, Sumienia Narodu, Patrioci! Wybitnej klasy intelektualiści. Cała pipidówa na kolanach! Wieszcz przyjechał! Kłaniają się wszyscy, liżą buty, nic z napisanego przez Sumienie Narodu bełkotu nie rozumieją bo i jak? Ale na cokół żywego wstawiać kazali to i wstawiali! To były czasy... Dobrze, że minęły.
A teraz? Przyjechał, zwykły, rozsądny człowiek. O pisaniu mówi, że po prostu praca: włączy laptop, napisze, albo włączy, pokręci się, nic nie napisze, nic spod palców nie wychodzi. Normalny człowiek. Niektórzy chyba byli tym rozczarowani, brakiem tej otoczki, mydlenia oczu, udawaniem, że się jest innym, lepszym, bo się coś napisało.

PS. Dziękuję miłym Paniom z biblioteki za zaproszenie! I za czytanie bloga!
I jeszcze zdanie umoralniające młodzież i starszych: czytajcie słowo drukowane, nawet jak się nie zgadzacie. A może czytajcie tym bardziej.

środa, 17 września 2008

Nieznani poznani czyli świeża muza z MySpace

Najwidoczniej na taką pogodę sobie zasłużyliśmy. Na poprawienie humoru muzyka chłopaków z Southern Fried Funk. Miła muzyka z elementami bluesa, folku, rocka, w sam raz na przypomnienie lata. Ze zdjęć i video wynika, że to młodziaki, więc pewnie u nich na taką muzykę podrywa się laski. Myślę, że to działa! Na mnie na pewno.

http://profile.myspace.com/index.cfm?fuseaction=user.viewprofile&friendid=57390838

wtorek, 16 września 2008

Richard Wright

Zmarł Richard Wright, jeden z członków Pink Floyd

Dzień Bluesa w urodziny Króla!

Dzisiaj obchodzimy Dzień Bluesa. Proszę nie wzdychać, nie przewracać oczami. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy lubi ten rodzaj muzyki, ale są jego różne odmiany, a słuchany na żywo zawsze zapewnia dobrą zabawę. Dzień Bluesa obchodzony jest 16 września, ponieważ jest to dzień urodzin Króla Bluesa – BB.Kinga! Zażywny staruszek (rocznik 1925!) nagrywa jeszcze płyty i koncertuje! Jemy życzę zdrowia, Wam takiej kondycji jaką ma on w jego wieku.

Poniżej młody B.B.King na koncercie w więzieniu Sing Sing! Pyta także Ciebie: How Blue Can You Get?

Strach jest pijany

Po wczorajszym wpisie zostałem zmuszony, przez wiadomo kogo, do napisania poniższych słów:
Kobiety nie lubią w mężczyznach wielu rzeczy, m.in. tego, że nie potrafią mówić wprost o co im chodzi, nie umieją wyrażać własnych uczuć, nadmiernie się przechwalają, są sfiksowani na punkcie techniki, nie sprzątają po sobie, nie dbają o siebie, więc kobiety nie lubią jak faceci mają włosy w nosie i na plecach.
No i nienawidzą jak mężczyźni oglądają sport, bo jest to obrzydliwe, faceci są wulgarni, chleją co popadnie, wrzeszczą, bekają. Co najgorsze, niby prawdziwi macho, a podniecają się, pardon, ekscytują innymi facetami. Spoconymi, biegającymi w obcisłych trykotach albo dotykających się nawzajem w każdą część ciała.
PS. Powtarzam, zostałem zmuszony do napisania tego!

niedziela, 14 września 2008

Google Story

David A. Vise, Mark Malseed – Google Story. Opowieść o firmie, która zmieniła świat
Tytuł mówi wszystko i nic o tej publikacji. Faktycznie jest to historia firmy, która ma od początku swojego istnienia duży wpływ nie tylko na miliony ludzi, którzy codziennie z niej korzystają, ale także na internetową część światowej gospodarki, a tym samym na gospodarkę w ogóle. To tym samym opowieść również o dwóch założycielach Google. Larry Page i Sergey Brin to bohaterowie wszystkich, którzy próbują robić interesy w internecie. Z książki możemy się dowiedzieć jak skomplikowane jest działanie wyszukiwarki, z której codziennie korzystam i nie zastanawiam się ilu ludzi, ile sprzętu i pieniędzy za tą jedną ramką widoczną na ekranie stoi. Ciekawostki, atmosfera pracy w tej firmie, trochę anegdot. Jest również trochę informacji niewygodnych dla Google, co tylko uwiarygodnia publikację.
Właśnie skończyłem czytać tę książkę. Ja również czasami zapominam, że Google to nie tylko wyszukiwarka, ale również na przykład platforma blogowa, właśnie ta, na której jest ten blog. Poza tym wiele funkcji i gadżetów. I tak się złożyło, że parę dni temu udostępniono przeglądarkę Google Chrome (BETA) w języku polskim. A to oznacza, że firma się rozwija i pewnie jeszcze nie raz zaskoczy nas a przede wszystkim swoją konkurencję.

piątek, 12 września 2008

Idą święta!

Popatrzcie na tych ludzi. Zwariowali!



To się nazywa gadżet! Proste, a daje tyle radości. Gdyby ktoś chciał kupić mi RjDj to informuję, że musi również kupić do niego iPhone`a, bo nie mam.
A poniżej wyjaśnienie jak działa ten prezentowy przebój Gwiazdki `08.

czwartek, 11 września 2008

Takie sobie bla, bla, bla

Ech, ciężko o tym pisać, bo gdyby nie to, że zdarzenie jest prawdziwe, to było całkiem śmieszne. Ale i tak wiele mówi o nas, ludziach (chyba powinno być o Was, ludziach, ale to temat na inna okazję). W Szwajcarii zainstalowano akcelerator cząsteczek. Były osoby, które obawiały się, że jego uruchomienie zniszczy nasz świat. Przesąd, czyjeś prawdziwe obawy czy kaczka dziennikarska? Ważne jest to, że wczoraj w Indiach szesnastolatka popełnił samobójstwo bojąc się końca świata wywołanego przez to urządzenie. Ludzka natura jest nieprzewidywalna. Nie usprawiedliwiam polowań na czarownice, ale to chyba te same mechanizmy działają od Waszych, ludzkich początków.

We wczorajszym meczu nasi grali jakby ten koniec świata był pewny. Znajomy napisał, że będzie dwa do zera, zgadł (gratuluję!), ale że obydwie strzeli Ebi – prawą a potem lewą ręką (takie nawiązanie do historii spotkań z Sam Marino). Przypominam, że to zespół amatorski. I ten drugi też!

To jest informacja miesiąca, a nawet roku! Znika symbol, towarzyszący nam, Polakom, od narodzin aż do śmierci. Był sprzecznością samą w sobie, ponieważ jednym dawał nadzieję, innym służył do usprawiedliwiania swojego parszywego życia; jednych leczył, innych zabijał. Przestali produkować legendę, esperal, zwany wszywką!!! Jak żyć? Pytam, jak teraz żyć?!

wtorek, 9 września 2008

Poprawiamy!

Znowu będę miał prośbę do Was. I jeśli tylko nie zapomnę, to wasze propozycje kiedyś tu opiszę. Chodzi mi o sposoby na poprawienie humoru. Nie swojego zaznaczam.
1. Robienie głupich min. Ja nie muszę, mam taką na stałe.
2. Robienie kawałów. Tak, to fajny pomysł, tyle, że przy okazji można zniszczyć komuś ubranie, niechcący uderzyć w czułe miejsce, wsadzić coś w oko, potłuc lustro. Coś o tym wiem. Już nie raz coś komuś gdzieś wsadziłem.
3. Opowiadanie śmiesznych historyjek. Ja wtedy opowiadam historię mojego życia, na poważnie, ale i tak wszyscy zawsze myślą, że żartuję.
4. Pocieszanie. Też mam z tym problem. Co można bowiem powiedzieć dziecku, której np. zdechły wszystkie rybki? Nie martw się, w rybnym niebie nikt już ich nie ugotuje grzałką w akwarium? Albo osobie, która zachorowała? Nie martw się, nasza służba zdrowia... Nie! ten przykład jest nie do wymyślenia!
5. Znalezienie rozwiązania problemu. Taaa... A co ja jestem jakiś psycholog czy co?! Nie biorę odpowiedzialności za czyjeś życie. Nie ma bata! Poza tym logiczne myślenie mnie męczy i podejrzewam, że nie tylko ja na to cierpię.
6. Zemsta na winowajcy. Na przykład niewiernego męża, albo durnej żony. Albo odwrotnie. Chociaż nie uwierzę w to, że mężowie mogą być durni. Generalnie więc mszczenie się za krzywdy innych to dobrodziejstwo. Stąd prosty wniosek, że zabijanie to czynienie dobra. No co?! Może nie mam racji?! Może i nie mam...
7.
Katalog otwarty, czekam na propozycje.

poniedziałek, 8 września 2008

Mroczki dwa

TVP zorganizowała koncert na Wembley, legendarnej muzycznej scenie w Londynie. Artyści (nie każcie mi się znęcać nad zestawem!) także chwalą się, że zagrali w tym prestiżowym miejscu. Moim zdaniem i organizatorzy i artyści mogliby się puszyć, gdyby na ten koncert ściągnął tłum londyńczyków, a nie sami Polacy, czasowi i stali emigranci, których jest tam skolko godno. Niestety nie jesteśmy potęgą w muzyce rozrywkowej i pewnie nigdy nie będziemy. Polscy wykonawcy karierę robili i robią tylko w niszowych gatunkach muzycznych, typu jazz (Stańko), metal (Vader), muzyka poważna (Kilar, Górecki). Nie jesteśmy Szwedami, którzy bez kompleksów podbijają swoimi przebojami scenę europejską, w tym tę najbardziej wymagającą, brytyjską.
Okazuje się za to, że mamy szansę zostać potęgą w innej, całkowicie bezużytecznej wprawdzie, sferze życia, to jest w tańcu. Niejaka Herbuś z niejakim Mroczkiem wygrali Eurowizję! Byli faworytami jeszcze przed występem, zatańczyli i z palcem w d... wygrali. Gratuluję! Już widzę te tłumy naszych wygrywających konkursy tańca! Jakiejś samby w Brazylii, czarlstona w Anglii, kozaczoka na Ukrainie. A co! Wprawdzie wcześniej już wygrywaliśmy w tańcach towarzyskich, ale co nam może przeszkodzić w wygrywaniu konkursów tańców ludowych w miejscu ich powstania!
W związku z konkursem Eurowizji niepokoi mnie tylko jedno. Otóż pojechał tam tylko jeden z braci Mroczków. A co z drugim? Przecież bliźniacy są nierozłączni, silnie emocjonalnie związani, nie powinni się rozstawać. A tu wysyłają tylko jednego... Dajmy na to, taka hipotetyczna sytuacja, że jeden z braci bliźniaków zostaje prezydentem. Drugi, jak nic, musiałby zostać premierem, bo przecież muszą być razem, a razem być to również stan ducha, funkcja, wspólnota zawodów! Postuluję więc, aby następnym razem wysłać Mroczków razem. Zadbamy o ich bliźniacze samopoczucie, przy okazji poprawimy zdanie świata w temacie polscy bliźniacy no i może w końcu zachodni homoseksualiści przestaną gadać, że się u nas prześladuje kochających inaczej. Same plusy.

niedziela, 7 września 2008

Trzy twarze Lipy - She, Illusion, Lipali

Kto pamięta Illusion? No, niektórych na świecie nie było. Z sentymentu wspominam. Lipa, przedtem lider popowej? popowego? She (oj, słuchało się słuchało…) postanowił grać ciężki rock i… udało mu się! Był w tym dobry i wiarygodny. Skład: Paweł Herbach, Tomasz Lipnicki, Jerzy Rutkowski, Jarosław Śmigiel. 1992-1999.
Panowie przeżyli chwile prawdziwej sławy. Lata dziewięćdziesiąte, teksty Lipy trochę moralizatorskie, ale trafiały do młodych, którzy tak samo jak starsze pokolenia szukało tożsamości w nowej Polsce. Nie jestem pewien czy znaleźliśmy i dziś wiemy kim jesteśmy, ale to już inny temat. Po rozwiązaniu zespołu Lipa się trochę pogubił. W ramach nowego projektu Lipali nagrywał dziwne, elektroniczno – popowe kawałki, potem wracał do czadu. Nadal ma talent do pisania ładnych melodii, także tych opakowanych w mocne gitary. Dawna sława jednak odeszła.





środa, 3 września 2008

Prywata

Dzisiaj nie mam już na nic siły i ochoty, więc się po chamsku popromuję. A co! Poniżej tekst o książkach audio, które możecie kupić na http://tom.nextore.pl
Tam też inne wydawnictwa, zniżka na podręczniki szkolne, klub do którego możecie się zapisać. A ja zgarnę za każdy zakup małą prowizję… A co!

Książki audio – dla kogo?

osoby często podróżujące (kierowcy, korzystający z transportu miejskiego, udający się w dłuższą podróż) – bez możliwości czytania prowadząc auto, stojąc w zatłoczonym autobusie. W czasie długich podróży ciężko zabrać ze sobą stos ciężkich książek
zajmujący się dziećmi – nierzadko jedyna możliwość, by zająć czymś dziecko i mieć nieco czasu dla siebie
wykonujący codzienne obowiązki – można gotować obiad, sprzątać, zajmować się swoim hobby lub… nawet pracować
uczniowie – ciężko skłonić ich do czytania. Wielu z nich ma jednak odtwarzacz mp3. Wystarczy wgrać książkę i… nawet lektura wyda się bardziej atrakcyjna. A dla najbardziej leniwych – opracowania lektur w wersji audio
emigranci – polskojęzyczne książki są trudnodostępne, na wydanie papierowe trzeba długo czekać i płacić za przesyłkę zagraniczną. Wystarczy ściągnąć plik i słuchać polskich książek
uczący się języków obcych – coraz trudniej zagospodarować czas na naukę. Dzięki książkom audio można pogodzić dwie czynności na raz i wykorzystać każdą chwilę, by uczyć się dowolnego języka obcego

wtorek, 2 września 2008

Telewizja, historia.


W czasie wakacji nasze stacje telewizyjne nadawały raczej powtórki programów i filmów i nieliczne nowości. I człowiek się cieszył, bo go mało co w związku z tym kusiło. Niestety, zaczął się wrzesień i przystąpili do ataku: a to nowy serial, nowe odcinki starego serialu, nowy program rozrywkowy ze starymi dowcipami, stary talk show z nowymi gośćmi itd. Człowiek z silną wolą się obroni, reszcie pozostaje obżerać się chipsami, tyć, płacić większe rachunki za prąd, robić sobie wodę z mózgu, czyli oglądać TV. Na szczęście plasuję się poniżej wysokiej średniej dziennego oglądania TV w Polsce. gorzej, jeśli doliczyć do tego internet, ale to chyba mi wybaczycie? Przyznać się, ile godzin dziennie jeden z drugim spędza przed monitorem?

Zauważyliście, że „Fakty” TVN i „Wiadomości” TVP ilustrując informacje na temat, na przykład ostatnio, huraganów w USA, pokazują ten sam materiał filmowy? Dokładnie ten sam. Mają tam korespondentów a korzystają z gotowców. Panowie, zmieńcie dilera, bo sprzedaje Wam ten sam towar!

Politycy w telewizji zachowują się jak idioci. To obserwujemy na co dzień. Zastanawiam się tylko czy w sytuacjach prywatnych zachowują się jeszcze gorzej? Toż to trudno sobie nawet wyobrazić! A już dużo widziałem!
Zwolennicy polityków, partii zachowują się jeszcze gorzej a ich ideowi patroni się temu dziwią. Ja z kolei dziwię się na przykład prezydentowi uciszającemu tłum wygwizdujący Borusewicza i Wałęsę. Przecież to Wasza wina, nie ma co udawać niewiniątka! Nienawidzę hipokryzji!
Byłego prezydenta, Wałęsy, nie zaprosili, udają, że to co zrobił on, zrobili oni. Sam Lechu nie jest bez winy. Jednak fałszowanie historii powinno być karane więzieniem. Ci, którzy próbują nam, Polakom, wmówić, że wszyscy i zawsze byli niewinni i bohaterscy, wyrządzają narodowi krzywdę. Skandal z filmem o Westerplatte tego przykładem. Drogą do mądrości jest samopoznanie, podobno... Śmierć Sikorskiego, obrona w 1939, współpraca z okupantem, niemieckim i radzieckim, Jedwabne, współpraca ze służbą bezpieczeństwa. Kilka mitów musi w końcu upaść, inne dzięki prawdzie tylko będą mocniejsze. Jesteśmy tylko ludźmi, mamy prawo do słabości.

poniedziałek, 1 września 2008

Dzień Blogera

Wczoraj znowu miałem święto. I nie tylko ja, bo jeszcze ponad 120 milionów ludzi. Dzień Blogera, więc odpoczywałem, czytaj leniłem się. Poza tym zawsze jakoś w wolne dni mój mózg również ma wolne - obroty, i jak zauważyliście w takie dni wpisy się pojawiają się rzadziej. Czegóż mógłbym sobie życzyć z okazji święta? Dobrych wpisów, mnóstwo czytających, sławy, pieniędzy... Nie, spokojnie, zagalopowałem się. Czasami ktoś z Was, czytelników, daje znać o sobie, wyrazi jakąś opinię, pochwali. Nikt jednak jeszcze nie wszedł ze mną w żadną polemikę! Nie wierzę, że zgadzacie się ze wszystkim, co napiszę! Przypominam więc, że każdy może dodać komentarz do każdego mojego wpisu. Ostrzegam, że głupie żarty będą usuwane!

To teraz muzyczka dla relaksu. Dla odmiany hicior, który wszyscy znają, a nie tylko ja, ha ha ha!

Żeby jednak nie było za słodko, to tutaj:
możecie obejrzeć świeżutki koncert Radiohead!