GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny (chciałem napisać Gówniany Uwiąd Sratystyczny, ale…) od tego roku, jak rozumiem, wprowadził obowiązek przekazywania danych przez internet. Rozsyła zatem do instytucji i prywatnych firm miłe, ale zawikłane listy, które mówią, że wylosowano takiego to a takiego do przekazywania danych statystycznych, ale jest to obowiązek. Ja rozumiem ideę działania takiego urzędu, jego cele. Mam nadzieję, że zebrane dane rzeczywiście służą poznaniu kraju i jego rozwojowi. Nie mogę się zgodzić jednak z metodami ich działania. Otóż odkąd można przekazywać informacje przez specjalny portal, własne konto i itd. ilość sprawozdań się wielokrotnie zwiększyła. Szary użytkownik internetu, właściciel firmy i tak ma problem, żeby opanować obsługę. A tu się okazuje, że od początku roku co dwa tygodnie przychodzi nowe sprawozdanie do wykonania! Samo wpisanie danych to pryszcz, tyle że portal sprawozdawczy się zapycha! A przecież przed wpisaniem trzeba to wszystko policzyć! Do tego informacji na temat sposobu wypełniania (nie sposób przebrnąć przez instrukcje dłuższe niż same sprawozdania, a przecież ja lubię czytać!) udzielają różne odziały GUS-u w Polsce w zależności od symbolu sprawozdania! Na dodatek jeśli ktoś nie zdąży przesłać danych elektronicznie, to może je wysłać… właśnie, nie do GUS-u w mieście wojewódzkim, ale np. z Wielkopolski do… Szczecina!
Skomplikowane? Chore? Oczywiście! Kto ma na to czas? Kto ma do tego cierpliwość? Czy musi być tyle tych sprawozdań na jedną firmę?
Skomplikowane? Chore? Oczywiście! Kto ma na to czas? Kto ma do tego cierpliwość? Czy musi być tyle tych sprawozdań na jedną firmę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz