środa, 4 lutego 2009

Pan GUS w natarciu

GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny (chciałem napisać Gówniany Uwiąd Sratystyczny, ale…) od tego roku, jak rozumiem, wprowadził obowiązek przekazywania danych przez internet. Rozsyła zatem do instytucji i prywatnych firm miłe, ale zawikłane listy, które mówią, że wylosowano takiego to a takiego do przekazywania danych statystycznych, ale jest to obowiązek. Ja rozumiem ideę działania takiego urzędu, jego cele. Mam nadzieję, że zebrane dane rzeczywiście służą poznaniu kraju i jego rozwojowi. Nie mogę się zgodzić jednak z metodami ich działania. Otóż odkąd można przekazywać informacje przez specjalny portal, własne konto i itd. ilość sprawozdań się wielokrotnie zwiększyła. Szary użytkownik internetu, właściciel firmy i tak ma problem, żeby opanować obsługę. A tu się okazuje, że od początku roku co dwa tygodnie przychodzi nowe sprawozdanie do wykonania! Samo wpisanie danych to pryszcz, tyle że portal sprawozdawczy się zapycha! A przecież przed wpisaniem trzeba to wszystko policzyć! Do tego informacji na temat sposobu wypełniania (nie sposób przebrnąć przez instrukcje dłuższe niż same sprawozdania, a przecież ja lubię czytać!) udzielają różne odziały GUS-u w Polsce w zależności od symbolu sprawozdania! Na dodatek jeśli ktoś nie zdąży przesłać danych elektronicznie, to może je wysłać… właśnie, nie do GUS-u w mieście wojewódzkim, ale np. z Wielkopolski do… Szczecina!
Skomplikowane? Chore? Oczywiście! Kto ma na to czas? Kto ma do tego cierpliwość? Czy musi być tyle tych sprawozdań na jedną firmę?

Brak komentarzy: