wtorek, 27 maja 2008

Strajk nauczycieli

Nauczyciele strajkują a ja dzięki nim mogę wylać całą moją żółć właśnie na nich. Przypadek, choć nie do końca.
Żeby było jasne - nie odmawiam nikomu prawa do strajku. Mierzi mnie jednak dwulicowość nauczycieli, którzy z jednej strony powołują się na misję, wyjątkowość zawodu, konieczność posiadania powołania, przypisują sobie jakieś wyjątkowe kwalifikacje intelektualne i moralne. Z drugiej strony agresywnie żądają podwyżek, zostawiają dzieci i młodzież samym sobie. Na dodatek obrażają ciężko pracujących, mówiąc, tu cytat „taki po zawodówce czy technikum zarania o wiele lepiej od nas”. Co to znaczy „taki”? Jeszcze ten ton głosu... Poczucie wyższości niczym nieuzasadnione.
Kolejną sprawą jest nie tylko jakość ich pracy, ale również czas jej wykonywania. Sam znam nauczycieli od lat mówiących kolejnym rocznikom te same teksty, nie wprowadzających nowych zagadnień, na dodatek nie rozumiejących współczesnego świata. I co on może przekazać młodzieży, skoro ma wiedzę na poziomie 1984 roku? Dokształcanie się i podnoszenie kwalifikacji to w części przypadków fikcja zarówno po stronie uczelni jak i studentów – płacisz i dostajesz papier. O kwalifikacjach nikt nie pamięta... I co ważne, otrzymują dofinansowanie do studiów. W innych zawodach nawet nie ma po co pytać czy jest taka możliwość.
Mówią, że pracują na etacie i zarabiają 1.800 zł na rękę. Mało który nauczyciel pracuje na jednym etacie, mają możliwości (inne zawody nie, bo musieliby w nich pracować po 24 godziny na dobę), żeby pracować na dwóch etatach i robią to. A i tak zajmuje im to mniej czasu niż gdyby pracowali gdzie indziej. Jeszcze w domu udzielają korepetycji, łamiąc normy, bo swoim uczniom, jak i prawo, bo nielegalnie i nie płacąc podatków.
Nauczyciele nie biorą również pod uwagę, że ich zarobki są wyższe niż innych grup zawodowych zatrudnionych w samorządach. Niech zapytają koleżanki i kolegów urzędników o ich zarobki. Myślę, że nie tylko nauczyciele by się zdziwili. Moim zdaniem, budżetówka nie jest miejscem gdzie można zarabiać duże pieniądze. Trzeba się z tym pogodzić i już.
Żądania utrzymania przywilejów emerytalnych i karty nauczyciela w ogóle są absurdalne. Niby dlaczego Twój zawód, drogi nauczycielu, jest cięższy od innych i zasługuje na przechodzenie na wcześniejszą emeryturę? A zdajesz sobie sprawę kto za nią zapłaci? Otóż ten pogardzany przez Ciebie „po zawodówce” robol, bo i Ty i ja jesteśmy tylko pasożytami. Nie wyrabiamy a przejadamy PKB...
A na koniec chciałem pozdrowić wszystkich tych nauczycieli, którzy poświęcają swoje życie prywatne za nieduże pieniądze na rzecz dzieci i młodzieży, którzy siedzą w szkole do samego wieczora, którzy za prywatne pieniądze kupują coś do szkoły czy przedszkola i nie pytają czy ktoś odda. Dla nich podwyżki nawet 100%.

Brak komentarzy: