wtorek, 17 maja 2011

Holy Fuck

Kolejny dowód na to, że nie tylko USA i Wyspy Brytyjskie mają świetne zespoły. Oto bowiem Holy Fuck jest z Kanady. Rąbnięta nazwa i rąbnięta muzyka. Ale oprócz kompozycji bardzo zainteresowała mnie też jej produkcja i efekt finalny. Grają muzykę będącą połączeniem lo-fi, elektroniki i improwizacji. Tyle Wikipedia. Nie oddaje to zupełnie tego co się słyszy. Ta muzyka wciąga, bawi, cieszy, przestrasza czasami.





Brak komentarzy: