poniedziałek, 18 sierpnia 2008

Olimpiada


Część z Was dziwi się, że tak mało piszę o olimpiadzie. Tym bardziej, że i ja kibicuję naszym w ich zmaganiach z przeciwnikami, sobą, własnymi słabościami, żywiołami i, jak się okazuje, trenerami również. Nie wiem kiedy nasi sportowcy powinni ujawniać takie informacje, jak złe przygotowanie do zawodów, być może wcześniej, być może po olimpiadzie. Jakoś tak wierzę im, jak mówią, że działacze są tacy, a owacy, że trenerzy zawalili sprawę itp. Wierzę, ponieważ poziom naszego sportu jest jaki jest i nie zmieni tego parę medali na igrzyskach olimpijskich. Dopóki nie będzie pieniędzy, dużo większych niż obecnie, poczynając od sportu amatorskiego, to się nic nie zmieni. Dopóki nie będzie działaczy, którzy faktycznie myślą o zawodnikach a nie tylko o własnych kieszeniach, to się nic nie zmieni. Może by tak co niektórzy przeszli w końcu na bardziej lub mniej zasłużone emerytury, wpuścili młodych działaczy z pomysłami? Takich, którzy nie oglądają się tylko na państwowe pieniądze, ale potrafią je zdobywać gdzie się da? Odsyłam do linków, tam, przypominam, link do najlepiej zarządzanego klubu sportowego w Polsce. A na pewno najbardziej uczciwie zarządzanego, co też nie zdarza się u nas często.

Co jeszcze o olimpiadzie?
Zauważyłem, że na początku Chińczycy nie pozwalali zwycięzcom brać od kibiców flag narodowych, teraz już im to przeszło. Śmiesznie wyglądało, gdy ochroniarze rzucali się na medalistę, inni na kibica i pacyfikowali obydwu. O śpiewającej dziewczynce, która nie śpiewała a jedynie wyglądała, już wszystko wiemy. Bohaterem Chińczyków został jeden z ochroniarzy pracujących przy ochronie wędrującego znicza olimpijskiego. Marzą o nim wszystkie chińskie panny. Cóż, każdy ma takich bohaterów, na jakich zasłużył. Takich informacji, które przestają mnie już dziwić, jest coraz więcej. Któż rozgryzie Chińczyków?
A i nasi dają o sobie znać. Trochę śmieszy mnie grupa polskich kibiców, która pojawia się na zawodach z flagą z napisem Górzno. Świetnie, tyle, że miejscowości o tej nazwie jest w Polsce co najmniej kilkadziesiąt. Bądź mądry i domyślaj się, o którą chodzi! A może przeciwnie, myśl sobie, że to ta, w której mieszkasz...
Nasze telewizje, gdy Polacy w końcu coś wygrywają, wszystkie jak jedna, są w domu medalistów. Tu rodzice, rodzeństwo, dalsza rodzina, sąsiedzi, znajomi, trenerzy się cieszą i chcieliby tak po staropolsku, skuć się do nieprzytomności, a tu ci się telewizja do chałupy pcha! Trza wtedy udawać, że symbolicznie, lampką szampana człowiek zapija sukces krewnego, a tam w lodówce rarytasy się marnują! To samo jest u rodzin przegranych, którzy wygrać mieli, a nie wygrali, łajzy. Żałość człowieka ogarnia, syn kajakarz mało nie utonął, tak dzielnie walczył, a tu wypić ani rusz, bo TV siedzi i płacze razem z rodzicami! Bez serca są ci z telewizji, bez serca.

Brak komentarzy: