piątek, 22 sierpnia 2008

Sport narodowy

Niechże się ta olimpiada skończy, bo człowiek uprawia sport zwany oglądaniem telewizji i się denerwuje na dodatek. Choć nie tylko olimpijczycy pokazują prawdę o polskim sporcie. Pijaństwo działaczy i trenerów szermierzy i innych, tych tam, szpadzistów. Działacz PZLA odesłany z Pekinu do domu, ponieważ spał pijany na trawniku. Trzech piłkarzy reprezentacji nie daje rady ukraińskiej gościnności i zostaje zwieszonych. Minister sportu twierdzi, że zrobi porządki w związkach, z działaczami, z PZPN. Gdyby potwierdziły się plotki, że i on lubi sobie często golnąć, może być dla działaczy i sportowców pijaków ciut niewiarygodny. Osoby zajmujące się sportem mogłyby pewnie długo opowiadać o alkoholizmie panującym w tym środowisku. Nie łudźmy się, tak jest wszędzie. Chleje żulerka, bo to ich określa przecież, chleją robotnicy, nauczyciele, samorządowcy, politycy z Warszafki. W każdej grupie społecznej i zawodowej od cholery jest zwykłych pijaków, którzy po wódzie biją żony i dzieci, jeżdżą samochodami, zachowują się jak świnie, molestują koleżanki z pracy. Kobitki też walą, nie zapominam o paniach. Picie wódy to nasz sport narodowy. Pijemy wszędzie i zawsze. Gdzie się da i co się da. Nie wiem czy jesteśmy tak zdegenerowani jak Rosjanie, gdzie duży procent zgonów ma związek ze spożywaniem alkoholu. Spory odsetek osób uznanych w Polsce za niepełnosprawne, to osoby chorujące na skutek nadużywania alkoholu. Można pić, spożywać też. Jak to mówią, alkohol jest dla ludzi. Dla ludzi, którzy picie kontrolują. Skoncentrowaliśmy się na narkotykach. Słusznie, trzeba z nimi walczyć. Trochę zapomnieliśmy, że jesteśmy narodem alkoholików. Może nawet byśmy o tym zapomnieli zupełnie, gdyby nie olimpiada?


Brak komentarzy: