wtorek, 10 marca 2009

Praca, praca, praca

Dzisiaj przypadkowo słuchałem przez kilkanaście minut jakiejś poznańskiej rozgłośni. Słuchacze mieli wypowiadać się na taki oto temat: czy wracać do Polski z emigracji zarobkowej czy też nie. Trafiłem na trzy wypowiedzi młodych facetów, którzy wrócili i są strasznie rozczarowani tym, co tu zastali: pracą za 1700 zł, trudnościami z biurokracją. Powiedzieli, że wstydzą się Polski i Polaków. To ja się pytam dlaczego wrócili. Rozumiem ten szok, gdy zarabiało się np. 5 tysięcy a teraz 1500 zł. Narzekali na Poznań. Ciekawe co by powiedzieli na życie w mojej miejscowości, albo jeszcze mniejszej… Domyślam się, że skoro nie lubią Polski, to wrócili tu bo gdzieś tam, na zachodzie, stracili pracę. Czyli nie tylko u nas jest z tym problem. Zdumiały mnie ich wypowiedzi, bo wiem wynikało z nich, jakby w ogóle nie pamiętali, że Polska to kraj na dorobku i wiele rzeczy nie działa jak winno. A z drugiej strony i tak jest u nas o wiele lepsza sytuacja, niż np. w niektórych krajach sąsiednich.
Być może moje zdumienie wynika z faktu, że zawsze wolałem szukać najpierw winy w sobie, w swoich ułomnościach a nie na zewnątrz. Ja również zmieniłbym pracę, ale tak szczerze, to co może umieć i wiedzieć osoba po studiach humanistycznych i z doświadczeniem jako urzędas?
PS. Ewentualne propozycje pracy przyjmuję na maila (uśmiech, proszę!).
PS. Od praca, praca, praca wolę np. jedzenie, jedzenie, jedzenie, albo wino, wino, wino lub seks, seks, seks. A Wy?

Brak komentarzy: