środa, 22 października 2008

Polityka, łeee…

Na prezydenckim balu ma być 800 osób! Roni wrażenie, dopóki się nie przeprowadzi pewnych obliczeń. Otóż kanclerza prezydenta zatrudnia 300 urzędników! Niech każdy przyprowadzi na imprezkę żonę/męża lub kochankę/kochanka, to mamy już 600 osób. Jeszcze dwie setki znajomych z Pis-u i jest komplet. A inni? W planach było załatwianie interesów. Pewnikiem przy wódeczce, bo każdy Polak wie, że wódzia sprzyja porozumieniom ponad podziałami.
Prezydent na utrzymanie tych 300 urzędników (przypominam, nie ma wśród nich doradcy do spraw gospodarczych) , chce jeszcze więcej kasiorki w przyszłym roku. W porównaniu z innymi krajami jest to ciut za dużo jak na mój gust. A efektów ich pracy jakby nie widać.
Niejaki A. Leper nie jest bohaterem mojej bajki, ale w jednym miał rację: niektórzy już rządzili, więc… Kieruję jego słowa do byłych ministrów zdrowia. Jeden lepszy od drugiego (tak, to ironia), wypowiadają się na temat swoich następców w ostrych słowach, nie proponują żadnych konkretnych rozwiązań. A stan służby zdrowia po ich rządach jest jaki jest, czyli tragiczny. Jak się kiedy chociaż jeden uderzy we własne piersi, to wyślę mu gratulacje. Mailem, będzie taniej.

Brak komentarzy: