piątek, 17 października 2008

Reklama, reklama…

coś tam coś tams śpiewał niegdyś Kasa. W moim prywatnym rankingu znienawidzonych reklam przodują stare, niemieckie reklamy, z podłożonymi polskimi dialogami, które za cholerę nie pasują do ruchu ust pań i panów. No i widać, że te reklamy nie są już pierwszej świeżości. Ostatnio moja uwagę przykuła pani z długimi, ciemnymi włosami, która ciągnie się za te włosy. Najpierw pomyślałem, że to żeńska wersja Barona Münchausena próbująca wyciągnąć się za włosy z bagna. Okazało się jednak, że to ma oznaczać wzmacniające właściwości szamponu (chyba…). Taaa… Gdyby ta pani trafiła na prawdziwego mężczyznę – Polaka, który po pijaku ciągnie za te lśniące włosy ją po schodach w górę i w dół, to i szampon i przeszczep nic by nie pomógł.
Moje ulubione ostatnio reklamy, to te z serii „Produkty z Biedronki polecają się…”. Dobra robota, także aktorska (rozpoznajecie te głosy?!), dowcip, który wg mnie w reklamie i nie tylko być musi! Poza tym, jak to mawia(ł) mój znajomy – skojarzenia to przekleństwo. A tu są pyszne. Np.





Brak komentarzy: